sobota, 27 listopada 2010

Męska sprawa 2.

Witajcie,

myślę, że takie kosmetyczne sprawy weszły mi w krew, akurat o tym lubię pisać, a ostatnio tylko to przychodzi mi do głowy. Modowo nie mogę zebrać się w sobie, przeważnie już mam przyszykowany temat, zdjęcia, ale jak zasiadam do tego pustego okna to pomysły same ulatują. Trudno i na to przyjdzie kiedyś pora.

Były już kremy do twarzy, dziś będą balsamy do ciała. Każdy sobie teraz pomyśli, że już całkowicie zwariowałem i robię z bloga kosmetyczkę blondynki, ale idzie zima i jakieś podstawowe ABC pielęgnacji facet też musi znać i stosować. Nie ma nic obrzydliwszego (tak po namyśle stwierdzam, że jednak są straszniejsze sprawy) niż popękana skóra, łyszcząca się i osypująca. Już od samego opisu mnie mrozi.
Zima nie jest dla nikogo łaskawa. Jesień to świetny czas na to, by pomyśleć o zapasach kremów, spojrzeć na skórę całego ciała po lecie dokładnie i krótko przeanalizować, co nam będzie Panowie potrzebne, by po opalaniu wakacyjnym i przed pierwszymi przymrozkami pomóc sobie w łazience. I nie mówię tu o przyjemnościach ręcznych, bo o tym innym razem ;)

Mężczyzna, jak już wspomniałem kiedyś, ma skórę grubszą od kobiecej. Fakt. Nie jest ona jednak mniej podatna na działanie czynników z zewnątrz. Twarda woda, mydło, mocne wycieranie ręcznikiem, suche powietrze w mieszkaniu - te i wiele innych czynników powodują, że nasza skóra staje się sucha i pęka. Brzmi to jak z reklamy, ale to prawda. Sam od dłuższego czasu nie używam mydła, bo każde, nawet to reklamowo zawierające balsamy i bóg wie co jeszcze, nie pomaga, wręcz przeciwnie, wysusza. Polecam zmianę na żele do mycia, zwłaszcza te, które nie są testowane na zwierzętach ( na to też warto zwrócić uwagę).

Balsamy. Brzmi bardzo kobieco, bo tego nas uczy telewizja, że tylko kobiety mają z tym problem. Od 15 roku życia mam problem z suchą skóra po kąpieli, zwłaszcza na ramionach, plecach i nogach, rzadko przedramionach. Wstydziłem się, gdy skóra mi się osypywała przy nadgarstkach, akurat wtedy, gdy ktoś pytał mnie o godzinę.

Długo szukałem swojego produktu. Czym się kierowałem ?
1. Balsam nie może intensywnie pachnieć, zwłaszcza, że nie są to produkty zapachowo stworzone dla facetów.
2. Musi się szybko wchłaniać. Nie ma nic gorszego, niż tłuste plamy na t-shircie.
3. Musi się dobrze rozprowadzać, zasada : szybko i łatwo w tym przypadku obowiązuje.
4. Cena! Nie jestem oszczędny, zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o siebie, ale wszystko ma swoje granice.

Kryteria są, gorzej jednak z doborem produktu.
Co polecam:

Mój numer jeden i chyba go długo nie zostawię, to balsam Dry Skin Avonu. Na początku może przerażać, bo jest bardzo gęsty i gdy rozciera się go w dłoni robi się całkiem biały. To tylko chwilowe złudzenie, bo po nałożeniu na skórę momentalnie się wchłania, ale pozostawia skórę jakby lekko mokrą, co jest dobrym znakiem, znakiem idealnego nawilżenia. Pachnie delikatnie i jest bardzo wydajny. Na zimę idealny, mam zamiar go kupić również na wyjazd do Turcji, więc wtedy dopiero przetestuję go w 50stopniowym upale i zdam relację. Dla facetów jest świetny, bo spełnia wszystkie 4 punkty.



Balsam numer dwa to Garnier kolor czerwony.
Przetestowałem wszystkie kolory opakowań: różowy, żółty i czerwony i tylko ostatni balsam działa na moją skórę odpowiednio. Płyn jest gęsty, biały, nie zostawia śladów, ładnie się wchłania, pachnie przyjemnie, chociaż domyślam się, że dla niektórych zbyt intensywnie.


Panowie, nie ma czego się wstydzić w używaniu takich balsamów. Nikt nie zauważy, a poczujecie różnicę.
Polecam i zachęcam.

środa, 10 listopada 2010

Męska sprawa?

Dobry krem to podstawa. Facet powinien nie tylko dobrze się ubierać i ładnie pachnieć, ale przede wszystkim dbać o skórę, zwłaszcza na twarzy i dłoniach. Postaram się przybliżyć, ocenić i poradzić kilka kremów, które uważam za skuteczne. Nie jestem dermatologiem, więc czerpię tylko z własnego doświadczenia i tak zwanej mądrości życiowej. Dzisiaj nie liczy się mądrość zarysowana w ilości zmarszczek. Czas dla nikogo nie jest łaskawy i każdy powinien o tym pamiętać i o siebie dbać na tyle, na ile może.

Każdy facet ma ten problem, że od jakiś 10 lat wkłada mu się do głowy formułę, że skóra faceta różni się od skóry kobiety i nie można używać kremów dla innej płci niż nasza własna. Z pierwszą częścią się zgodzę, bo jednak męska skóra jest grubsza, jednak te wszystkie slogany o odpowiednich kremach itd. to wymysł koncernów kosmetycznych. Osobiście używam od 12 roku życia kremów reklamowo przeznaczonych dla kobiet i jeszcze mi skóra nie odpadła, ani nie wyrosły piersi. Dlatego nie przedstawię tutaj kremów tylko dla mężczyzn, bo w ich działanie nie wierzę.

Zacznijmy może od tego, że facet nie chce się świecić. To mój odwieczny problem, bo mam skórę mieszaną i ciężko mi dobrać odpowiedni do tego rodzaju skóry krem. Mam już zaliczone kremy tak zwane matujące, powodują one jednak wysuszenie skóry i działają na moją jak maska ściągająca. Skóra ma to do siebie, że posiada swój własny limit wchłaniania i jeśli nałożymy danego produktu za dużo, będzie się świecić i wyda nam się, że powrócił koszmar tłustej skóry..Nic mylnego, musimy jedynie zmienić krem albo mniej go nakładać.
Skóra musi być: nawilżona, odżywiona, ochroniona przed szkodliwymi skutkami środowiska. Jeśli uda nam się znależć złoty środek to za kilka lat każdy będzie nam mówił, że się wcale nie starzejemy. A przecież o to nam chodzi.
Czego zatem używam:

L'oreal : Triple Active Dzień - skóra sucha i wrażliwa.

Odkryłem ten krem przypadkiem. Nigdy nie kupuję dwa razy tego samego, bo łatwo mnie skusić na coś, czego nie miałem. Tego JESZCZE nie miałem i nie żałuję wyboru. Pachnie bardzo delikatnie, rozprowadza się gładko. To co mi się w nim podoba, to działanie. Szybko się wchłania, ale pozostawia skórę nawilżoną, odżywioną i wcale się nie świecę po jego nałożeniu. Działa też idealnie po goleniu, nie dostaję od niego podrażnienia. Zdecydowanie mój numer 1. Jak standardowy krem ma pojemność 50 ml i kosztuje ok 15 zł.

AA Men 30+ Energy : skóra wrażliwa i skłonna do alergii

Krem dla mężczyzn. Z racji takiej, że bliżej mi do 30 niż do 20, wybrałem krem, który będzie odpowiadał potrzebom mojej skóry, która jednak też się starzeje.
Mam do tego produktu mieszane uczucia. Opakowanie posiada pompkę, która wydobywa zdecydowanie za dużo kremu, trzeba pamiętać, że jedno przyciśnięcie wystarczy, by pokryć twarz i szyje. Krem ma  ładny zapach, przypomina mi żel pod prysznic, albo płyn po goleniu, nie jest to jednak nuta oryginalna. To mnie właśnie denerwuje w produktach dla mężczyzn, że producenci uparli się na jeden zapach i nie ma różnicy czy to AA czy Nivea, wszystkie pachną tak samo. Krem dość długo się wchłania, pozostawia efekt mokrej skóry albo tłustej. Plusem jest jednak to, że moja skóra go lubi i zawsze wygląda po nim zdrowo. Polecam zwłaszcza rano, bo krem ma podobny skład, co L'oreal Men Expert - daje poczucie orzeźwienia. Czy działa przeciwzmarszczkowo, dowiem się po 30stce. Jak na razie stosuję go rano, gdy nie muszę wychodzić z domu.
Pojemność 50 ml - cena ok 25 zł.

Soraya kuracja dotleniająca, krem na dzień - nawilżająco - dotleniający.

Skusiła mnie reklama. Kremu nie polecam. Jest wyjątkowo lekki, prawie wodnisty, pachnie intensywnie. Moja skóra od razu się po nim świeci i co chyba najgorsze, nadal jest sucha. Najwidoczniej skóra mieszana nie przyjmuje takich wodnistych eksperymentów. Myślę, że będzie to idealny krem dla skóry normalnej. Dobrze ją nawilży i spowoduje, że będzie miekka i miła w dotyku.
Pojemność 50 ml - cena 15 zł.

Trzy kremy, trzy różne firmy. Nie jest to może notka wyjątkowo zgrabna i merytorycznie poprawna, ale chciałem podzielić się tym, czego akurat używam i co mogę polecić. Myślę jednak, że ważniejsze od kremu jest myślenie o sobie, męska ocena sytuacji. Jeśli wieje i jest zimno, trzeba twarz ochronić, nałożyć produkt nieco tłustszy, odżywczy, ochronny. Jeśli świeci słonce używajmy kremów nawilżających i z filtrem UV. Twarz to nasza wizytówka, nasz wabik i tylko zazdrośnicy wmawiają nam coś innego.
Dbajmy o siebie dla siebie i dla innych.