niedziela, 16 listopada 2014

Listopadowe noce.

Mija drugi miesiąc mojej bytności w Polsce. Ciężko było mi się zaaklimatyzować, nie dość, że różnica temperatur jest odczuwalna, to i mentalność człowieka diametralnie inna.
Prawie na drugi dzień od przylotu wróciłem do pracy w Solarze. Nie umiem ocenić, czy był to powrót słuszny. Na pewno ucieszyły się kobiety, które dzięki mojej ciężkiej pracy wychodziły uśmiechnięte, pewne siebie. Dla nich wróciłem, bo dla nich moja praca ma sens i tylko ich serdeczny uśmiech daje mi satysfakcję z pracy.

Oprócz 20kg nadbagażu  (chałwy, tygielki do kawy, książki, kosmetyki itd) wróciłem z ciuchami i magazynami o modzie i wielką pewnością siebie. Turcja inspiruje. To nie jest tylko kraj islamski, kebab, oko proroka. To kraina, jak nazwała Turcję jedna z turystek, która powoduje otwarcie umysłu, pobudza wszystkie zmysły, człowiek uczy się pokory dla Innego. Być może kiedyś napiszę o Turcji książkę, bo w kilku zdaniach nie da się przekazać uczuć do tego kraju.

W listopadowe noce siedzę, myślę i analizuję każdy kolejny krok. Dlatego tak szybko nie mogłem wrócić do blogowania. Musiałem przemyśleć, czy z blogiem jest mi nadal po drodze. Czeka mnie ciężka praca w okresie zimowym, chcę pójść o krok dalej.
Na razie niczego nie obiecuję.

Ale żyję i  mam się dobrze.

Na listopadowe noce polecam Yasmin Levy. Nie jest może Turczynką, ale do wszechogarniającej  ciemności i świec pasuje idealnie:


wtorek, 2 września 2014

Powrót.

Moi Drodzy,

za miesiąc wracam do Polski po moim półrocznym pobycie w Turcji.
Łatwo nie było, ale przetrwałem.
Relację zdam po powrocie.

piątek, 25 kwietnia 2014

Człowiek psuje się od głowy.

Czytam obecnie książkę Tomasza Jacykowa "O elegancji i obciachu polek i polaków..." i stwierdzam, że może nie jest to wybitne dzieło literackie, ale jest to lektura obowiązkowa dla każdej polki i polaka.
Książka Tomasza otwiera oczy na wiele aspektów urody, mody i życia. Nie jest to poradnik, ani przewodnik po życiu i trendach, ale obecność mentorska znanego psychologa Jacka Santorskiego sprawia, że lektura nabiera drugiego dna.

Są fragmenty przy których bawię się doskonale. Tomasz za pomocą swojej wybitnej nomenklatury potrafi w zwięzły sposób opisać czyjąś stylizację i trafić w samo sedno problemu. Był czas, że z każdym człowiekiem trzeba było obchodzić się jak z jajkiem. Język dyplomatyczny, uniwersalne słownictwo, broń boże, aby nie urazić nikogo. I potem mamy przykłady takich bezkrytycznych, zapatrzonych w siebie potworków. Inna sprawa to chamstwo i złośliwość-ale to akurat kwestia braku wychowania. Szczerość i zdrowa, uargumentowana krytyka to podstawa kreowania wizerunku.

Książkę polecam.
Każdemu!

Chciałbym odnieść się do tytułu tego wpisu. Mamy wiosnę, jest pięknie. Słońce, ciepły wiatr i wolność.
Wolność wyboru. Możemy nosić co chcemy.
Gdy tej wolności człowiek ma pod dostatkiem, to wtedy głupieje. Dziecko wychowywane bezstresowo bardzo często przekracza nasze granice cierpliwości i tylko udajemy, że nam to nie przeszkadza. Wchodzi nam na głowę, szaleje, sprawdza, jak bardzo może nagiąć wszystkie zasady świata. Człowiek musi mieć zasady, ramy, w których może stworzyć swój bezpieczny azyl.
W stylu też powinny być pewne zasady i granice, których nie powinniśmy łamać.
Powinniśmy np. myć głowę. Głowę w sensie włosy, chociaż nie zaszkodzi niektórym umyć również twarz, uszy i szyję. Wiosna to bardzo przyjemny czas, ale to również pora roku, w której zapachy rozchodzą się najszybciej. Nie rozumiem zjawiska brudnych włosów. Można mieć włosy jednodniowe-nie zawsze mycie włosów codziennie wpływa dobrze na naszą skórę. Ale gdy widzę tłuste strąki, albo odgniecenia od poduszki, jakieś gniazda od spania! to mam ochotę krzyczeć.
Głowa to bardzo ważna część naszego ciała. To w zasadzie podstawa naszego wizerunku, część, na którą drugi człowiek zwraca uwagę w pierwszej kolejności. Dbanie o głowę nie kosztuje dużo. Znam fryzjerkę, która ścina za 20zł, znam dobre szampony za 4 zł, samo mydło w Rossmanie kosztuje ok 2zł, do tego krem Ziaja za 5zł. I człowiek od razu wygląda inaczej.

Ostatnio zdumiewa mnie moda na męską fryzurę "na skunksa". Nie wiem, jak inaczej można ją nazwać. Boki wygolone do zera, a od czoła, aż po koniec potylicy przechodzi pas równo ściętych włosów. Taki trochę zmodyfikowany czeski piłkarz: brakuje tylko grzywki i mysiego ogonka z tyłu.
Tragedia! Chodzą teraz takie skunksy, najczęściej w dresie, wypachnione One Milionem-bo była promocja w SuperPharmie. Wygląda to źle i mnie się to osobiście bardzo nie podoba.

Dlatego dbajmy o nasze głowy. Zwłaszcza o to, co w głowie, o wyobraźnię i zdrowy rozsądek, który właśnie z samego wnętrza tej części pochodzi.

niedziela, 20 kwietnia 2014

20.04.2014

Przede mną wielkie zmiany. Nie chcę na razie nic zdradzać, bo znając życie może się jeszcze nie udać.
Na pewno na pół roku znikam z blogowania. Będę gdzie indziej i nie wiem, czy tam będę mieć czas na zdjęcia i treści.

Jak na razie kilka ciekawych zdjęć. Są piękne, ale to tylko moja opinia. Mnie one umilają życie:













piątek, 7 marca 2014

Ciris Nest.

Długo zbierałem się do tego wpisu, mimo, że t-shirt od Ciris Nest przyszedł do mnie dość dawno temu. Ale wena jest, albo jej nie ma i nic na siłę nie powstanie w wolnym świecie.

Ciris Nest to polska marka z południa. W ich logo widać małego ptaszka, nie wróbla, a Passerina ciris czyli Łuszczyka wielobarwnego. Gatunek ten jest zagrożony i bardzo unikatowy.
Unikatowe też są rzeczy marki Ciris Nest ( kliknij i przejdź na stronę marki).


W zeszłym roku marka postanowiła wprowadzić przeceny i konkurs na swoim funpage'u na Facebooku i w sklepie internetowym i takim to sposobem trafił do mnie ich flagowy, szary t-shirt z kieszonką ze skóry.
Marzyłem o nim od dawna, ale zawsze kasa szła na coś innego.




Są pewnie wyznaczniki dobrej marki i nie jest to tylko jakość produktu. Kontakt z klientem, szybkość przesyłki, forma zapakowania-wiele firm mogłoby się uczyć od Ciris Nest.
T-shirt został zapakowany w brązowy papier, przewiązany sznurkiem z naklejką ENJOY OPENING. Nic tak bardzo nie podnosi emocji jak rozpakowywanie prezentów i świadomość, że w środku jest coś cudownego.
A w środku było niebieskie pudełko. Niby nic takiego, ale jednak i logo i logotyp na długo zapadają takim chwytem w pamięć.





T-shirt jest rewelacyjny. Bardzo dobre szycie, gruba bawełna i detale. Bo w detalach tkwi diabeł. Kieszonka inspirowana jest folklorem, jest na tyle miękka, że nie przeszkadza podczas noszenia. Ja otrzymałem rozmiar M i od razu uprzedzam, że mając 190cm wzrostu koszulka jest na mnie luźna. Warto przed zamówieniem dobrze sprawdzić tabele rozmiarów, bo gdybym zamówił rozmiar L, mogłbym przeznaczyć t-shirt na piżamę. Podobają mi się "wywietrzniki" pod pachami, skórzane logo marki na plecach, czerwona wszywka. Każdy szczegół jest subtelny, dzięki czemu t-shirt nie jest przesadzony.



Do koszulki został dołączony tag z gwarancją, że jest to towar limitowany, a nie masowa produkcja z Chin.




Niedługo zamieszczę kolejny zakup od Ciris Nest-czapkę z daszkiem. A na nowy sezon choruję na ich czarną parkę. Grosz do grosza i może uda mi się w końcu ją kupić.