Witajcie,
myślę, że takie kosmetyczne sprawy weszły mi w krew, akurat o tym lubię pisać, a ostatnio tylko to przychodzi mi do głowy. Modowo nie mogę zebrać się w sobie, przeważnie już mam przyszykowany temat, zdjęcia, ale jak zasiadam do tego pustego okna to pomysły same ulatują. Trudno i na to przyjdzie kiedyś pora.
Były już kremy do twarzy, dziś będą balsamy do ciała. Każdy sobie teraz pomyśli, że już całkowicie zwariowałem i robię z bloga kosmetyczkę blondynki, ale idzie zima i jakieś podstawowe ABC pielęgnacji facet też musi znać i stosować. Nie ma nic obrzydliwszego (tak po namyśle stwierdzam, że jednak są straszniejsze sprawy) niż popękana skóra, łyszcząca się i osypująca. Już od samego opisu mnie mrozi.
Zima nie jest dla nikogo łaskawa. Jesień to świetny czas na to, by pomyśleć o zapasach kremów, spojrzeć na skórę całego ciała po lecie dokładnie i krótko przeanalizować, co nam będzie Panowie potrzebne, by po opalaniu wakacyjnym i przed pierwszymi przymrozkami pomóc sobie w łazience. I nie mówię tu o przyjemnościach ręcznych, bo o tym innym razem ;)
Mężczyzna, jak już wspomniałem kiedyś, ma skórę grubszą od kobiecej. Fakt. Nie jest ona jednak mniej podatna na działanie czynników z zewnątrz. Twarda woda, mydło, mocne wycieranie ręcznikiem, suche powietrze w mieszkaniu - te i wiele innych czynników powodują, że nasza skóra staje się sucha i pęka. Brzmi to jak z reklamy, ale to prawda. Sam od dłuższego czasu nie używam mydła, bo każde, nawet to reklamowo zawierające balsamy i bóg wie co jeszcze, nie pomaga, wręcz przeciwnie, wysusza. Polecam zmianę na żele do mycia, zwłaszcza te, które nie są testowane na zwierzętach ( na to też warto zwrócić uwagę).
Balsamy. Brzmi bardzo kobieco, bo tego nas uczy telewizja, że tylko kobiety mają z tym problem. Od 15 roku życia mam problem z suchą skóra po kąpieli, zwłaszcza na ramionach, plecach i nogach, rzadko przedramionach. Wstydziłem się, gdy skóra mi się osypywała przy nadgarstkach, akurat wtedy, gdy ktoś pytał mnie o godzinę.
Długo szukałem swojego produktu. Czym się kierowałem ?
1. Balsam nie może intensywnie pachnieć, zwłaszcza, że nie są to produkty zapachowo stworzone dla facetów.
2. Musi się szybko wchłaniać. Nie ma nic gorszego, niż tłuste plamy na t-shircie.
3. Musi się dobrze rozprowadzać, zasada : szybko i łatwo w tym przypadku obowiązuje.
4. Cena! Nie jestem oszczędny, zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o siebie, ale wszystko ma swoje granice.
Kryteria są, gorzej jednak z doborem produktu.
Co polecam:
Mój numer jeden i chyba go długo nie zostawię, to balsam Dry Skin Avonu. Na początku może przerażać, bo jest bardzo gęsty i gdy rozciera się go w dłoni robi się całkiem biały. To tylko chwilowe złudzenie, bo po nałożeniu na skórę momentalnie się wchłania, ale pozostawia skórę jakby lekko mokrą, co jest dobrym znakiem, znakiem idealnego nawilżenia. Pachnie delikatnie i jest bardzo wydajny. Na zimę idealny, mam zamiar go kupić również na wyjazd do Turcji, więc wtedy dopiero przetestuję go w 50stopniowym upale i zdam relację. Dla facetów jest świetny, bo spełnia wszystkie 4 punkty.
Balsam numer dwa to Garnier kolor czerwony.
Przetestowałem wszystkie kolory opakowań: różowy, żółty i czerwony i tylko ostatni balsam działa na moją skórę odpowiednio. Płyn jest gęsty, biały, nie zostawia śladów, ładnie się wchłania, pachnie przyjemnie, chociaż domyślam się, że dla niektórych zbyt intensywnie.
Panowie, nie ma czego się wstydzić w używaniu takich balsamów. Nikt nie zauważy, a poczujecie różnicę.
Polecam i zachęcam.
myślę, że takie kosmetyczne sprawy weszły mi w krew, akurat o tym lubię pisać, a ostatnio tylko to przychodzi mi do głowy. Modowo nie mogę zebrać się w sobie, przeważnie już mam przyszykowany temat, zdjęcia, ale jak zasiadam do tego pustego okna to pomysły same ulatują. Trudno i na to przyjdzie kiedyś pora.
Były już kremy do twarzy, dziś będą balsamy do ciała. Każdy sobie teraz pomyśli, że już całkowicie zwariowałem i robię z bloga kosmetyczkę blondynki, ale idzie zima i jakieś podstawowe ABC pielęgnacji facet też musi znać i stosować. Nie ma nic obrzydliwszego (tak po namyśle stwierdzam, że jednak są straszniejsze sprawy) niż popękana skóra, łyszcząca się i osypująca. Już od samego opisu mnie mrozi.
Zima nie jest dla nikogo łaskawa. Jesień to świetny czas na to, by pomyśleć o zapasach kremów, spojrzeć na skórę całego ciała po lecie dokładnie i krótko przeanalizować, co nam będzie Panowie potrzebne, by po opalaniu wakacyjnym i przed pierwszymi przymrozkami pomóc sobie w łazience. I nie mówię tu o przyjemnościach ręcznych, bo o tym innym razem ;)
Mężczyzna, jak już wspomniałem kiedyś, ma skórę grubszą od kobiecej. Fakt. Nie jest ona jednak mniej podatna na działanie czynników z zewnątrz. Twarda woda, mydło, mocne wycieranie ręcznikiem, suche powietrze w mieszkaniu - te i wiele innych czynników powodują, że nasza skóra staje się sucha i pęka. Brzmi to jak z reklamy, ale to prawda. Sam od dłuższego czasu nie używam mydła, bo każde, nawet to reklamowo zawierające balsamy i bóg wie co jeszcze, nie pomaga, wręcz przeciwnie, wysusza. Polecam zmianę na żele do mycia, zwłaszcza te, które nie są testowane na zwierzętach ( na to też warto zwrócić uwagę).
Balsamy. Brzmi bardzo kobieco, bo tego nas uczy telewizja, że tylko kobiety mają z tym problem. Od 15 roku życia mam problem z suchą skóra po kąpieli, zwłaszcza na ramionach, plecach i nogach, rzadko przedramionach. Wstydziłem się, gdy skóra mi się osypywała przy nadgarstkach, akurat wtedy, gdy ktoś pytał mnie o godzinę.
Długo szukałem swojego produktu. Czym się kierowałem ?
1. Balsam nie może intensywnie pachnieć, zwłaszcza, że nie są to produkty zapachowo stworzone dla facetów.
2. Musi się szybko wchłaniać. Nie ma nic gorszego, niż tłuste plamy na t-shircie.
3. Musi się dobrze rozprowadzać, zasada : szybko i łatwo w tym przypadku obowiązuje.
4. Cena! Nie jestem oszczędny, zwłaszcza jeśli chodzi o dbanie o siebie, ale wszystko ma swoje granice.
Kryteria są, gorzej jednak z doborem produktu.
Co polecam:
Mój numer jeden i chyba go długo nie zostawię, to balsam Dry Skin Avonu. Na początku może przerażać, bo jest bardzo gęsty i gdy rozciera się go w dłoni robi się całkiem biały. To tylko chwilowe złudzenie, bo po nałożeniu na skórę momentalnie się wchłania, ale pozostawia skórę jakby lekko mokrą, co jest dobrym znakiem, znakiem idealnego nawilżenia. Pachnie delikatnie i jest bardzo wydajny. Na zimę idealny, mam zamiar go kupić również na wyjazd do Turcji, więc wtedy dopiero przetestuję go w 50stopniowym upale i zdam relację. Dla facetów jest świetny, bo spełnia wszystkie 4 punkty.
Balsam numer dwa to Garnier kolor czerwony.
Przetestowałem wszystkie kolory opakowań: różowy, żółty i czerwony i tylko ostatni balsam działa na moją skórę odpowiednio. Płyn jest gęsty, biały, nie zostawia śladów, ładnie się wchłania, pachnie przyjemnie, chociaż domyślam się, że dla niektórych zbyt intensywnie.
Panowie, nie ma czego się wstydzić w używaniu takich balsamów. Nikt nie zauważy, a poczujecie różnicę.
Polecam i zachęcam.