czwartek, 1 listopada 2012

Ulało mi się na Was wszystkich.

Najlepsza moda, najprawdziwsza, wychodzi przypadkiem.
Zdarza się, jest wynikiem chwili, ulotnego pomysłu, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jest świetny.

Takie jest moje zdanie.

A wszystko to co z góry narzucone, przemyślane, dogłębnie zanalizowane - męczy mnie. Miliony tych samych stylizacji kurtek, spodni i dodatków z Zary czy Asos.com. Czasem mam wrażenie, że takie blogi to nic innego jak komercyjne reklamy znanych sieciówek. Wirtualne katalogi z czym co zestawiać. Do sklepów trafi niedługo kolekcja Margiela dla H&M, a już na blogach trwa ostra kampania i parcie na ekran "chwalipięctwa" blogerskiego.

Więc odchodzę powoli od mody na moim blogu.

Po co mam się męczyć.

Denerwować.

Jeśli zobaczę coś, co mnie powali na kolana, wtedy się tym z Wami podzielę.

Zapomniałem ostatnio po co mam tego bloga. To nie tablica z wycinkami z gazet. Przecież chciałem mieć przestrzeń do archiwizowania tego jaki jestem, kim jestem, co mnie kształtuje, inspiruje. Zdecydowanie się pogubiłem.

Po relacjach z Fashion Weeku mam wkurw podwójny. Oglądam zdjęcia i prawie na każdym widzę posępne miny młodych ludzi, którzy przecież powinni tryskać entuzjazmem, optymizmem, uśmiechem. Bycie na tego typu imprezie ma być zabawą, a ja widzę jedynie pustkę w oczach "modnisiów" i ich powykrzywiane z niejedzenia nogi i ręce. Nikt od nikogo nie wymaga entuzjazmu rodem z wycieczki szkolnej, ale chociaż trochę niewinności, prawdziwości w byciu człowiekiem na wydarzeniu, które właśnie pragnie być świeże, odkrywcze, ludzkie. To nie moda dla kosmitów, ale dla ludzi z krwi i kości. 
Dopóki kosmici nie przestaną wmawiać sobie, że są Kate Moss czy Przecudnym Indywiduum, dopóty mnie się będzie ulewać na ich widok.
Robert Kupisz ma osobowość, to nie podlega dyskusji. I uśmiecha się na każdym zdjęciu, jest pogodny. Miło się na niego patrzy. Na dodatek nie zakłada na siebie pół galerii handlowej. T-shirt, dopasowane spodnie. Klasyka, minimalizm. To tylko przykład człowieka, który myśli.

Uff..ulało się.