wtorek, 25 grudnia 2012

Pomysł na sypialnię.



Natrafiłem na kolejny pomysł mojej przyszłej sypialni. Minimalizm, surowość drewna. Szarość z bielą. I te genialne półki przy łóżku. Niekoniecznie na ubrania.

Fashion For Men Paris


Nie mogę oderwać oczu od tej okładki.
Piękna.
Nie trzeba inwestować w drogie sesje zdjęciowe, wzięte nazwiska, wyuzdanych topowych modeli by osiągnąć takie piękno.

Marcelo Burlon and Giorgio Di Salvo.

Marcelo to DJ.
Giorgio designer.

Poniżej niezły T-shirt w ich wykonaniu. Widzę siebie w takim "ptasim" motywie. Zwłaszcza, że mam wąskie ramiona i ptasie skrzydła wizualnie powiększyłyby mi górę. Może czas pomyśleć o czymś DIY.
Komu, oprócz mnie, podobają się małe napisy na bicepsach tego pana? Jak to genialnie wygląda (a zapewne koszmarnie boli podczas tatuowania)!


Art from DeviantArt


DeviantArt to skarbnica inspiracji, sztuki, rękodzielnictwa. Jestem absolutnym fanem pluszaków i dzieła, jakie pojawiają się na Deviancie, podsycają moją manię posiadania:)




Poniżej trochę twórczości rysunkowej.







 I na koniec mały bonus.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

niedziela, 16 grudnia 2012

Co widzisz na obrazku?

Na co zwracam uwagę, gdy patrzę na zdjęcie?

Przede wszystkim na modela. 
Model to też człowiek, dlatego patrzę w jego oczy. A w oczach albo iskra, albo totalna pustka. Często to drugie, dlatego pierwsze kryterium nie pozwala mi przejść dalej i zachwycić się nawet najlepszym zdjęciem i najpiękniejszymi ubraniami. Nic na to nie poradzę, że jestem tak upierdliwy. Drugim kryterium jest brak banału, nie w samym zdjęciu, ale w...modelu (znowu). Patrzę na niego i widzę szereg cech jego charakteru. Przyciąga mnie skromność, nieśmiałość, giętkość ciała, pomysłowość, smutek i tajemnica, albo wręcz odwrotnie, dziecięca radość i szczerość. Szczerość, to chyba najważniejsze w banalnym, mogłoby się pomyśleć, pozowaniu. Odpycha mnie cała masa pustych chłopaczków z wydętymi usteczkami (są tacy faceci, przy których nie umiem powiedzieć, czy mają kwas w ustach, czy tak ich natura wyposażyła), wydepilowanymi klatami i równo wyskubanymi brwiami. Mogą mieć mięśnie wojowników Sparty, a mnie nawet jeden włos na przegubie nie stanie. Przekleństwem dzisiejszej mody jest patrzenie jedynie na wielkość bicepsów i płaskość brzucha. Widziałem kilka zdjęć, na pozór amatorskich, gdzie modelem był 30letni brodacz, z lekkim brzuszkiem, ale miał w twarzy takie piękno, w oczach ciepło i troskliwość, że zapragnąłem mieć i te ciuchy i jego. Wiem, jest kanon, trzeba się z nim liczyć, ale piękne i warte uwagi jest to, co wykracza poza normę, obliczone złote proporcje.
Jestem przeciwnikiem Photoshopa. Wolę widzieć zmarszczki, drobne plamki, pieprzyki. Taki "papierowy człowiek" od razu staje się bardziej ludzki. Wierzę głęboko, że kiedyś człowiek się obudzi i odrzuci sztuczność, pójdzie w kierunku naturalizmu, osobowości, piękna wynikającego z jego wad i zalet, a nie z siły wydęcia ust i naciągnięcia czoła. Ten nurt czasami można zauważyć, zwłaszcza w niszowej fotografii. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Ilu modeli i ile modelek wygląda przepięknie bez makijażu, świeżo, naturalnie. Wtedy mówi się o naturalnym pięknie i jak na złość od razu wysyła się ich do makijażystów, alby zrobić z nich plastikowe lalki ksero.
Często chłopcy do modelingu dostają się przez łóżko. Łóżko męskie i damskie. I takie proste kurewstwo widać potem na zdjęciu. Chłopak uruchamia swoje sztuczki, flirtuje z aparatem, wypina, wydyma i gdyby zdjęcie mogło się ruszać mielibyśmy istny peep-show. Przykre to, bo nie wiem, czy to kolejne ogłoszenie escorta, czy reklama bielizny. I nie istotne w tym jest, czy rzeczywiście to reklama majtek, czy np. zimowej kurtki. Wypchnięcie bioder jest takie samo.
Jestem cholerykiem i dopieprzam się być może do szczegółów, ale taki jest mój świat, wykreowany w mojej głowie i rzutujący na światopogląd.
I wierzę, że takich jak ja jest więcej i jesteśmy przewrażliwieni na piękno.


Michael Lewis by Joseph Sinclair

Michael Lewis to izraelski model i początkujący aktor. Przystojny, męski, ale akurat w tej sesji, oprócz niezłego ciała modela, zwróciłem uwagę na ubrania i dodatki, których nie ma za wiele, ale warte są zauważenia.



 Piękny sweter od Marca Jacobsa, prawdopodobnie kaszmirowy, bo nawet ze zdjęcia widać jego "puszystość" i dobrą jakość. Podoba mi się połączenie grafitu z kolorem miodowym i do tego "zimowa" marynarka i rękawiczki ze skóry.


Ten sezon to istne szaleństwo na punkcie kolorowych swetrów. Podoba mi się turkusowy golf, ale bardziej sygnet, mimo, że nie jestem fanem obrączek i innych tego typu ozdobników dla facetów. Ni to pantera, ni Transformer.




poniedziałek, 10 grudnia 2012

Poprawiacz humoru.

Jest jedno zdjęcie, które doskonale poprawia mi humor, zwłaszcza, jeśli nie wiem w co się ubrać, albo mam tekstylny kryzys:



Chorodyńska Joanna. Obecnie ikona stylu, kiedyś pełna paradoksów.

sobota, 8 grudnia 2012

Vintage. Refleksja po godzinie na Allegro.

Vintage nie znaczy brudny, zniszczony.

To chyba największa zmora wszystkich poszukiwaczy ubrań w tym stylu. I nie chodzi mi tutaj o rzeczy ze sklepu, chociaż i te często są stylizowane na zniszczone, dziurawe szmaty. Przeważnie słowo Vintage pojawia się w kontekście ubrań z lumpeksu, ciuchów używanych. Nic dziwnego, skoro często te rzeczy są "z innej epoki". Jednak nie powinno się nadużywać pojęć.

Vintage to styl w którym rzeczy stylizowane są na minioną epokę, ale są wykonane z najwyższej jakości materiałów. 

Często przeczesuję Allegro i lumpeksy w poszukiwaniu perełek z dawnych lat. W 99% przypadkach jestem zszokowany, że w ogóle można wystawiać do sprzedaży ubrania zniszczone, dziurawe, brudne. Takim ciuchem nie powinno się już handlować, chyba, że cena za takie szmatki nie przekroczy 5zł za kilogram. Ale Vintage jest? No jest!

Dlatego apeluję do zdrowego rozsądku! Szmaty na podłogi, a ubrania na wieszaki i do naszych szaf!

środa, 5 grudnia 2012

czwartek, 1 listopada 2012

Ulało mi się na Was wszystkich.

Najlepsza moda, najprawdziwsza, wychodzi przypadkiem.
Zdarza się, jest wynikiem chwili, ulotnego pomysłu, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jest świetny.

Takie jest moje zdanie.

A wszystko to co z góry narzucone, przemyślane, dogłębnie zanalizowane - męczy mnie. Miliony tych samych stylizacji kurtek, spodni i dodatków z Zary czy Asos.com. Czasem mam wrażenie, że takie blogi to nic innego jak komercyjne reklamy znanych sieciówek. Wirtualne katalogi z czym co zestawiać. Do sklepów trafi niedługo kolekcja Margiela dla H&M, a już na blogach trwa ostra kampania i parcie na ekran "chwalipięctwa" blogerskiego.

Więc odchodzę powoli od mody na moim blogu.

Po co mam się męczyć.

Denerwować.

Jeśli zobaczę coś, co mnie powali na kolana, wtedy się tym z Wami podzielę.

Zapomniałem ostatnio po co mam tego bloga. To nie tablica z wycinkami z gazet. Przecież chciałem mieć przestrzeń do archiwizowania tego jaki jestem, kim jestem, co mnie kształtuje, inspiruje. Zdecydowanie się pogubiłem.

Po relacjach z Fashion Weeku mam wkurw podwójny. Oglądam zdjęcia i prawie na każdym widzę posępne miny młodych ludzi, którzy przecież powinni tryskać entuzjazmem, optymizmem, uśmiechem. Bycie na tego typu imprezie ma być zabawą, a ja widzę jedynie pustkę w oczach "modnisiów" i ich powykrzywiane z niejedzenia nogi i ręce. Nikt od nikogo nie wymaga entuzjazmu rodem z wycieczki szkolnej, ale chociaż trochę niewinności, prawdziwości w byciu człowiekiem na wydarzeniu, które właśnie pragnie być świeże, odkrywcze, ludzkie. To nie moda dla kosmitów, ale dla ludzi z krwi i kości. 
Dopóki kosmici nie przestaną wmawiać sobie, że są Kate Moss czy Przecudnym Indywiduum, dopóty mnie się będzie ulewać na ich widok.
Robert Kupisz ma osobowość, to nie podlega dyskusji. I uśmiecha się na każdym zdjęciu, jest pogodny. Miło się na niego patrzy. Na dodatek nie zakłada na siebie pół galerii handlowej. T-shirt, dopasowane spodnie. Klasyka, minimalizm. To tylko przykład człowieka, który myśli.

Uff..ulało się.

piątek, 19 października 2012

Magia Allegro.


Wpadłem w amok licytacji na Allegro. Jakiś obłęd. Wstyd mi się nawet pochwalić tym, co kupiłem, bo to jakaś pomroczność jasna była.
Najgorsze jest to, że większość zdjęć albo stylizacji idealnie przemawiają do mojej wyobraźni (gorzej do portfela). I to jest w zasadzie bardzo zastanawiające..Nie są to przecież rzeczy unikatowe, wyjątkowo wyszukane.
Tak jak te trzy stylizacje ze zdjęć.
Ale gdy dłużej na nie patrze, widzę w nich siebie, widzę te ciuchy na sobie.
To magia czarnych manekinów, taliowania ubrań spinaczami, idealnej sylwetki.
Mimo świadomości, że nie będę w tym dobrze wyglądać i tak te rzeczy obserwuję..

Magia Allegro.