Do napisania kilku słów zainspirował mnie pewien artykuł, który możecie przeczytać tutaj.
Mangą interesuję się od dawna. Od tak dawna, że nawet nie pamiętam, kiedy był mój pierwszy raz. Czy był to czas anime na Polonii 1, czy może pierwsza emisja Sailor Moon na Polsacie. Nie pamiętam. Wiem jedno, mandze i anime jestem wierny i będę wierny. Zdecydowanie trafia do mnie i estetyka japońskiego komiksu, fabuła i precyzja wykonania.
Ciężko stwierdzić, czy manga w Polsce miała swój renesans, czy dopiero będzie go mieć. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Polsce istniało tylko jedno wydawnictwo JPF, które na swoim koncie miało takie hity jak Czarodziejka z Księżyca, Sailor V, potem X-Clampa, Dragon Ball, Evangelion. Serie znane, twórcy popularni. Na konwentach (jeszcze wtedy organizowanych na niezłym poziomie) można było kupić artbooki, gadżety i drobiazgi tych rysowników. Kilka lat później pojawiło się Waneko i mangi specyficzne, które mi już wcale nie podchodziły. Pojawienie się na rynku konkurencyjnego wydawnictwa spowodowało nasilenie (chwilowe) tytułów i pojawienie się takich serii jak Vampire Princess Miyu, Wish, Chobits, Alita. Pomniejsze wydawnictwa pojawiały się i znikały z tą samą prędkością. Po pewnym czasie na powierzchni pozostało Waneko i JPF. Niedawno do Wielkiej Trójki dołączyło Hanami, wydawnictwo młode ale odważne, raniące tylko cenami nasze portfele.
Do czego prowadzi ten mój wywód? Do analizy charakteru obecnych wydawnictw. Mam dziwne wrażenie, że JPF i Waneko przyjęło strategię kierowania się gustami małej i zamkniętej grupy forumowiczów, nastolatków z bardzo wąskim rozumieniem estetyki. Nie wchodzę tutaj w kwestie licencji, rozmów z Japonią itd. Stać mnie na wydanie 60zł za pięknie wydany tomik mangi, szkoda tylko, że takie wydania mogę dostać obecnie jedynie przez allegro i są to przeważnie sztuki sprowadzane albo z Japonii albo Niemiec, USA. Ze łzami w oczach patrzę na kolejne reedycje Clampa w Niemczech, na pięknie wydane amerykańskie Sailor Moon. Niestety, mangi wydawane w Polsce są bardzo ubogie, czasami drukowane kiepskim tuszem na papierze, który traci kolor po kilku latach. Niech tomik kosztuje te 30-35zł ale ma jakąś kolorową stronę, nie pachnie chemicznym tuszem, niech będzie ładnie sklejony.
W Polsce nadal są fani powyżej 15 roku życia, którzy kolekcjonują mangi i artbooki, zarabiają pieniądze, aby wydać je na ciekawe tytuły, dobrą kreskę i równie dobre wydanie. Nie można się sugerować jedynie małą grupą nastolatków.
Mangą interesuję się od dawna. Od tak dawna, że nawet nie pamiętam, kiedy był mój pierwszy raz. Czy był to czas anime na Polonii 1, czy może pierwsza emisja Sailor Moon na Polsacie. Nie pamiętam. Wiem jedno, mandze i anime jestem wierny i będę wierny. Zdecydowanie trafia do mnie i estetyka japońskiego komiksu, fabuła i precyzja wykonania.
Ciężko stwierdzić, czy manga w Polsce miała swój renesans, czy dopiero będzie go mieć. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Polsce istniało tylko jedno wydawnictwo JPF, które na swoim koncie miało takie hity jak Czarodziejka z Księżyca, Sailor V, potem X-Clampa, Dragon Ball, Evangelion. Serie znane, twórcy popularni. Na konwentach (jeszcze wtedy organizowanych na niezłym poziomie) można było kupić artbooki, gadżety i drobiazgi tych rysowników. Kilka lat później pojawiło się Waneko i mangi specyficzne, które mi już wcale nie podchodziły. Pojawienie się na rynku konkurencyjnego wydawnictwa spowodowało nasilenie (chwilowe) tytułów i pojawienie się takich serii jak Vampire Princess Miyu, Wish, Chobits, Alita. Pomniejsze wydawnictwa pojawiały się i znikały z tą samą prędkością. Po pewnym czasie na powierzchni pozostało Waneko i JPF. Niedawno do Wielkiej Trójki dołączyło Hanami, wydawnictwo młode ale odważne, raniące tylko cenami nasze portfele.
Do czego prowadzi ten mój wywód? Do analizy charakteru obecnych wydawnictw. Mam dziwne wrażenie, że JPF i Waneko przyjęło strategię kierowania się gustami małej i zamkniętej grupy forumowiczów, nastolatków z bardzo wąskim rozumieniem estetyki. Nie wchodzę tutaj w kwestie licencji, rozmów z Japonią itd. Stać mnie na wydanie 60zł za pięknie wydany tomik mangi, szkoda tylko, że takie wydania mogę dostać obecnie jedynie przez allegro i są to przeważnie sztuki sprowadzane albo z Japonii albo Niemiec, USA. Ze łzami w oczach patrzę na kolejne reedycje Clampa w Niemczech, na pięknie wydane amerykańskie Sailor Moon. Niestety, mangi wydawane w Polsce są bardzo ubogie, czasami drukowane kiepskim tuszem na papierze, który traci kolor po kilku latach. Niech tomik kosztuje te 30-35zł ale ma jakąś kolorową stronę, nie pachnie chemicznym tuszem, niech będzie ładnie sklejony.
W Polsce nadal są fani powyżej 15 roku życia, którzy kolekcjonują mangi i artbooki, zarabiają pieniądze, aby wydać je na ciekawe tytuły, dobrą kreskę i równie dobre wydanie. Nie można się sugerować jedynie małą grupą nastolatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz