piątek, 25 maja 2012

MagnificonX Expo 2012 recenzja czyli dlaczego rynek mangi w Polsce upadł.

Ciężko zacząć recenzję czegoś, do czego wcale nie mam pozytywnych odczuć. Postaram się jednak w sposób kulturalny opisać moje wrażenia, i to, co zastałem na miejscu.

Jestem fanem Mangi i Anime od przeszło 20lat. Mam swoje ukochane serie, artbooki, tomiki. Byłem małym widzem Polonii 1, jednym z pierwszych czytelników Kawai, wiernym fanem Sailor Moon..Byłem na premierze kinówki Sailorek w Stodole, na konwentach łódzkich i warszawskich, miałem swoje wystawy prac w stylu Manga. Swoje przeżyłem.
Taki bagaż doświadczenia daje mi prawo do recenzji, jaką zaraz poniżej poczynię.

Kupić wejściówkę na Magnificon nie było trudno. Wybrałem opcję 2-dniową z noclegiem (ponoć typ A) czyli 55zł. Nocleg, według organizatorów, miał polegać na spaniu w salach wyłożonych materacami (sale do judo). Na stronie konwentu wyraźnie napisano, że "karimaty i materace dmuchane nie będą potrzebne – rozkładanie tych drugich będzie zabronione ze względu na ograniczoną ilość miejsca do spania w stosunku do spodziewanej liczby uczestników".
Do wycieczki na drugi koniec Polski przygotowałem się dość solidnie. Sprawdziłem dokładnie dojazd, zakodowałem w pamięci mapki dojścia do samego centrum imprezy, przygotowałem siatę prowiantu, kosmetyki pierwszej potrzeby i polarowy koc, 2 na 2 metry, na wypadek, gdyby jednak było zimno. W sumie 3 torby.

Dojazd na konwent to była łatwizna. Piekna pogoda, widoki. Po przeszło 4h spędzonych w pociągu piękno Krakowa mnie urzekło. Ale nie o Krakowie tutaj będzie.

Całe szczęście, że była pogoda, było zielono i można było odpocząć na trawie.

Konwent odbywał się w Hali Wisły, dość sporym budynku z czasów PRL i w położonym nieopodal hotelu, gdzie znajdowali się wystawcy i minibar. Gdyby nie kręcący się dookoła ludzie, ciężko mi było znaleźć punkt odbioru wejściówki, jakiegokolwiek "zameldowania się". I tutaj pierwsze zaskoczenie:
-przy szkolnej ławce siedzą nastolatkowie i dzieci, nie wiadomo, czy naburmuszeni, czy zestresowani swoją funkcją, klipsują mi rękę jakąś kolorową przepaską i oznajmiają, że właśnie im się skończyły laminowane identyfikatory i książeczki z rozkładem imprezy (mój znajomy otrzymał złotą opaskę, ponieważ zabrakło jakiegoś koloru, co się potem okazało, była to opaska z zeszłego roku). Koniec informacji. Teraz człowieku, radź sobie sam.
Ze znajomym postanowiliśmy najpierw udać się na salę z wystawcami, czyli do budynku obok. Cały czas poruszaliśmy się wraz z torbami, ponieważ szatnia okazała się niezabezpieczona, i tak na prawdę, każdy miał do niej dostęp (co się okazało z późniejszych recenzji był do niej dostęp "od tyłu").





Sala z wystawcami to była istna kpina. Pamiętam czasy, kiedy z konwentu wychodziłem obładowany mangami, artbookami, figurkami, pluszakami itd..Te czasy minęły bezpowrotnie! Gdyby nie stoiska z przepięknymi figurkami laleczek japońskich i stoisko Yatta.pl nie miałbym na czym oka zawiesić. Używane artbooki, zniszczone albo brudne figurki, plakaty i przypinki - to nie asortyment, który mógłby zainteresować takiego fana jak ja. Zwłaszcza, że byłem przygotowany finansowo na grube zakupy (znam się trochę na wartości niektórych rzeczy i niestety, za używany artbook nie dam 80zl). Wystawcy dzielili halę z sekcją gier, zarówno tych ruchowych, jak i muzycznych, a co za tym idzie było głośno, duszno i walory zapachowe zostawiały dużo do życzenia.


 Najlepsze stoisko, największy wybór i największa kolejka:)

Miałem nadzieję również na ciekawe panele dyskusyjne. Okazało się, że panele organizowane są w namiotach wojskowych, brudnych, ciasnych i dusznych. Tematy również nie okazały się takie atrakcyjne jak zapowiadano.
Jedyną rozrywką godną uwagi był Cosplay. Ogromne brawa i podziw należą się tym, którzy długie miesiące wymyślali stroje, szyli kostiumy. Wszystkie pokazy odbywały się w sali gimnastycznej, w której pod wieczór...zmuszony byłem spać.

Około godziny 22.00, zmęczony targaniem bagażu, udałem się do "szkolnej informacji przy ławce", aby dowiedzieć się, gdzie mogę ewentualnie rozłożyć swój miękki kocyk i przynajmniej trochę odpocząć. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu usłyszałem, że z takim kolorem opaski mogę spać jedynie w sali gimnastycznej. Co się okazało, pomyłkowo dostałem nie tę opaskę, co trzeba. Oczywiście o zmianie nie było mowy. Do domu daleko, a spać przecież pod drzewem nie będę. Spałem natomiast na twardej podłodze, bez karimaty, w otoczeniu rozbawionej rozmowami gawiedzi. Ktoś z organizatorów wpadł również na genialny pomysł rozbierania sceny i dekoracji do 3.00 w nocy, podczas gdy inni starali się zasnąć. Obóz przetrwania i cierpliwości.


Godzina 7.00

Nie dało się spać dłużej, niż do 7.00. Gawiedź, obuta w glany, postanowiła chodzić z jednego kąta w drugi, zapomniała wyłączyć budzików (nie muszę chyba wspominać, jakie echo panuje w salach gimnastycznych) i wdawała się w kolejne dywagacje o życiu i śmierci akurat nad moją głową. Po spaniu na podłodze czułem się poobijany jak po zapasach na ringu. W sali było zimno, więc spałem w ubraniu. O porannej toalecie mogłem zapomnieć.

 Namioty, w których odbywały się panele dyskusyjne.

Nadal nie wiem, do czego miał służyć ten basenik.

Czy są jakieś plusy tej imprezy? Nie ma. Nie dziwię się, że "stara gwardia" pozostaje nadal w domach, kupuje w internecie, nie udziela się na forach. Te miejsca zdominowane są przez fanatyków, którzy nie są już Otaku. Kiedyś konwenty miały duszę, ludzie byli otwarci, panował spokój. odnoszę wrażenie, że obecnie, konwenty organizowane są według zasady "co ma być, to będzie, ludzie i tak się czymś zajmą". Co z tego, źe Magnificon wyszedł ze szkół, przeniósł się do Hali, skoro nikt nie potrafił tego logicznie zaplanować i zorganizować. Gdzie się podziały projekcje Anime? Można było przeznaczyć jedną, dwie sale na to, by pokazać dzieciarni, że istnieją Anime inne, niż One Piece czy kolorowe kucyki.







Była sekcja gier i byli przystojni Bishoneni. Szkoda tylko, że niedostępni.



 Wystawa laleczek Kokeshi była wyjątkowo ładna, szkoda, że było ich tak mało.




Poniżej kilka filmów nakręconych podczas Cosplay'u:

 




3 komentarze:

  1. nooo, teraz już rozumiem dobrze, dlaczego Ci się nie podobało na Magnificonie X, przyznaję, że przy stoliku z akredytacjami też doznałam negatywnego szoku i chciałam to opisać u mnie na blogu, ale nie miałam porównania, podobnie jak Ty miałam sporo gotówki na zakupy, ale też skończyło się na prawie niczym..., dla Ciebie ten konwent to rzeczywiście był dopust boży, szczerze współczuję spania na hali, organizatorzy naprawdę się "postarali"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem fanem Sailor Moon :)

    OdpowiedzUsuń