Rurki (Skinny Jeans, Slim-fit pants) biorą swój początek w modzie lat 50' i nurcie rock and rolla. Lansowali je Elvis Presley czy The Beatles. Zostały zaprojektowane w kontrze do szerokich, garniturowych spodni lat 40tych i skierowane zostały do ludzi młodych i pełnych energii, roztańczonych i zbuntowanych (ten bunt odciśnie swoje piętno na rurkach dopiero w latach 70tych z nadejściem ery punków i skinów). Jednak na początku nie były to spodnie tak obcisłe jak obecnie, tworzono je jedynie z niewielkim dodatkiem włókien elastycznych, które nadawały spodniom dynamiki, np podczas tańca.
W późniejszych latach rurki bardziej przylegały do ciała (wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że obciskały genitalia do nieprzytomności), tworzono je zarówno z jeansu jak i innych materiałów, nawet skóry.
Obecnie rurki spopularyzowane zostały przez subkulturę emo. Są bardzo obcisłe, przeważnie elastyczne, jeansowe, w różnych kolorach. Noszą je zarówno dziewczyny jak i chłopaki, celebryci i ci, którzy tylko zdołają przecisnąć przez obcisłą nogawkę łydkę.
Ja mam tylko dwie pary rurek. Jeansowe i z bawełny. Tak mało sztuk, ponieważ do takich spodni trzeba (niestety) trzymać wagę, a raczej ją zgubić. Kupując rurki trzeba zwrócić uwagę na ich opiętość na nogach i czy nie są przypadkiem biodrówkami. Bawełniane mają obniżony stan i gdy tylko przytuję, brzuch mi odstaje. Dlatego jestem zwolennikiem spodni slim - wąskich, ale nie opiętych. Trzeba mieć długie, szczupłe nogi by w klasycznych rurkach wyglądać dobrze i nie ośmieszyć się. Niestety, bardzo często widzę chłopaków wciśniętych w spodnie na siłę, co powoduje, że nogi wyglądają jak parówki.Najlepiej w takich spodniach wyglądają młodzi chłopcy, którzy dorzucą do tego trampki albo adidasy i luźny t-shirt.
Taki rodzaj spodni nie jest również dobry dla naszego zdrowia. Możemy mieć problem z krążeniem i drętwieniem kończyn.