Zacznę od bloga:
Mateusz, bo chyba tak ma na imię ten młody mężczyzna, oczarował mnie od pierwszego wejrzenia. Jest bardzo młody, ale już potrafi łączyć rzeczy w taki sposób, że ja mogę się od niego uczyć. Mamy zresztą podobny gust, tylko może ja mam w sobie zbyt dużo nieśmiałości, by wyjąć z szafy kilka ciuchów i zestawić je w sposób, w jaki robi to fashmatt. Młodość, ach, młodość. Nieziemsko podobają mi się jego spodnie od Versace dla H&M i jeansowa kamizelka. Matt byłby świetnym modelem magazynowym, a ja mam 6 zmysł co do takich proroctw.
Bloguj chłopaku i inspiruj mnie dalej!
Muzycznie:
Choir of Young Believers z płytą "Rhine Gold". Dobre indie prosto z Danii. Sporo folku, miękkich brzmień, ciepły, męski wokal. Kawałek lat 70'. Przypomina to trochę utwór "Year of the Cat" Alana Personsa.
Bruno Mars "Unorthodox Jukebox". Świetna płyta. Słucham jej już drugi miesiąc i za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Dobry wokal, dużo kawałków "z pomysłem".
Woodkid "The golden Age". Facet zna się na brzmieniu. Jego kawałki mają głębie, w zasadzie nie liczy się wokal i tekst, ale muzyka, instrumenty. Ta płyta jest bardzo filmowa, drzemie w niej niepokój, pęd, czuć chłód północy. Moim faworytem jest "run boy run" i " i love you".
Junip. Szwecja, Jose Gonzales, utwory powyżej 5 minut, błogość, minimalizm. Wszystkie te słowa siedzą mi w głowie, gdy słucham Junipa. Polecam.
Zdjęciowo:
A w moim sercu nadal nie widać wiosny.